Henri Léger, „Martwa natura” 1933. Olej na płótnie

Grubo. Impastami. Na płótnie o grubym splocie. Stonowana, a przecież wesoła paleta barw, ciekawe przedmioy, gruby kontur – świetnie to widać. A teraz moje zadanie – to ma się świetnie odczuwać opuszkami palców. Faktura płótna? Jest. Ślady pociągnięć pędzla w tłustej farbie? Są. Poprzyklejane, zatopione w farbie paprochy? Obecne! (ale nie za nadto, nie mogą przeszkadzać). Wyraźnie ukazane przedmioty, piórnik (?), zastrugaczka vel temperówka, pudełczko zapałek z wizerunkiem rybki, jakiś toczony, podługowaty kształt (wrzeciono?) – na miejscach! A serwetka, z tajemniczymi cieniami? A jakże, jest i serwetka. Czy mistrz byłby zadowolony z adaptacji swego dzieła? Szkoda, że nie mogę zapytać go już osobiście…